Spełnione marzenie Smoka

Artykuły

Smok w Japonii spędził w końcu lat 90. swoje najpiękniejsze wakacje.
Zorganizowała mu je koleżanka z tajwańskiej ławki, gdy były na stypendium w Tajpej ( Smok miał wtedy 25 lat i był po czwartym roku studiów na UW ).
Był pewien, że na Japonię go nie stać w ramach ferii, bo miał tylko oszczędności pochodzące z nauczania angielskiego popołudniami, czyli po jego zajęciach w jednym tajwańskim przedszkolu ).
Miał wtedy w głowie pomysł, żeby pozwiedzać za nie trochę Tajwan.
Tymczasem japońska koleżanka Smoka o imieniu Zuoteng zaprosiła go przed feriami do siebie na zieloną herbatę i przedstawiła plan działania związany z jej pomysłem, by do Japonii udać się razem.
Spytała, czy stać by go było na niedrogi bilet lotniczy ( Tajwan sąsiaduje z Japonią więc cena była niska ) i na tzw. railpass ( niedrogi tygodniowy bilet dla obcokrajowca uprawniający go do swobodnego podróżowania koleją przez 7 dni ).
Smok policzył oszczędności i okazało się, że są wystarczające.
Wikt i opierunek Zuoteng wzięła na siebie i swoją rodzinę, z którą – jak się okazało – wcześniej wszystko zaplanowała.
Smok miał być pierwszym białym człowiekiem, którego poznają…
Poleciały więc razem, a na miejscu przyjęła je kobieca część rodziny Zuoteng.
Mieszkaly jej mama, babcia i ciocia na wsi, o półtorej godziny autem na północ od Tokio.
W czasie tej kilkudniowej wizyty kobiety jadly tradycyjne jedzenie w domu i w knajpkach, w tym w barze sushi, były w świątyni na herbacianej ceremonii, kąpały się w gorących źródłach, odwiedziły miejscowe przedszkole, gdzie pracowała jedna z kuzynek i dwa zaprzyjaźnione domy w okolicy, przymierzyly rodzinne kimona i sfotografowały się w nich oraz przeglądaly ich rodzinne zdjęcia.
Smok był tak szczęśliwy z tego niespodziewanego spełnienia jego wieloletniego marzenia, i jego gospodynie też, że ze wzruszenia przy rozstaniu aż poleciały im łzy…dobre łzy wdzięczności za wspólnie spędzony czas.

Comments are closed.